20 czerwca 2016

Dlaczego cierpimy?

      Życie składa się z wielu przeciwieństw. Gdy przeżywamy radość, możemy mieć pewność, że pojawi się również smutek. Trafiamy na dobro, gdzieś w kącie czai się również zło. Uśmiech i łzy. Szczęście i pech. Odwaga i niepewność. Cierpienie to tylko jedno z licznych „barw” życia, które pojawia się w wyniku pewnych niepowodzeń, strat, złych doświadczeń… Kiedyś właśnie w ten sposób odpowiedziałabym na pytanie, dlaczego cierpimy i pewnie do dnia dzisiejszego trwałabym przy tym, gdybym nie zetknęła się z książkami Anthony’ego de Mello, które całkowicie zmieniły mój światopogląd i spojrzenie na rzeczywistość. W chwili obecnej odpowiedź na to pytanie wyrażam w trzech słowach: przywiązania i iluzje.

Przywiązania.
      Jako ludzie jesteśmy zdolni przywiązywać się do wszystkiego, co nas otacza: do osób, rzeczy, zwierząt, miejsc, poglądów, idei, uczuć… Przez to ciężko nam znieść jakiekolwiek zmiany, które się dokonują, ponieważ wtedy tracimy to, do czego przywykliśmy. W tym momencie zaczynamy cierpieć. Choć żyjemy na Ziemi wiele lat, wciąż nie potrafimy się przyzwyczaić, że na świecie nic nie jest trwałe i wieczne; wszystko kiedyś się zmieni, rozsypie, zniknie. Wszystko jest jak delikatne szkło, które w każdym momencie może się roztrzaskać, jak domek z kart, który rozsypie się pod wpływem podmuchu wiatru. O wszystkim tym zapominamy i pozwalamy przywiązać sobie sznur do naszej szyi, na którego końcu znajduje się dany obiekt. Gdy zaczyna się on oddalać, ktoś stara się nam go zabrać, sznur zaczyna nas dusić i uciskać.
      Warto zauważyć też, że rzeczy, do których nie jesteśmy przywiązani, nie robią na nas większego wrażenia. Ktoś zgubił psa, stracił kogoś bliskiego – tak, współczujemy, jest nam może trochę żal, ale nie cierpimy. My zgubimy psa, tracimy kogoś bliskiego – nasze cierpienie nie zna granic. Wszystko sprowadza się do identyfikowania różnych obiektów… Coś, co ma plakietkę „moje” i ulegnie destrukcji, zostanie stracone, od razu wywołuje w nas ból i cierpienie. Znaczy: byliśmy do tego przywiązani. Coś co ma plakietkę „czyjeś”, utrata tego nie będzie robić na nas większego wrażenia. Znaczy: nie byliśmy do tego przywiązani. By przestać cierpieć, powinniśmy odciąć sznury przywiązania.

Iluzje.
      Rzeczywistość, którą doświadczamy, to wytwór naszego umysłu. Wydaje nam się, że coś jest takie, a nie inne, a przecież rzeczywistość może być zupełnie różna. Fałszywie pojmujemy pewne rzeczy, co prowadzi do tworzenia iluzji. Prawda uderza w iluzję, która pryska jak bańka mydlana, a my dostrzegamy rzeczywistość, znacznie różniącą się od tego, co znaliśmy. Najczęściej nie jest dla nas komfortowa, przez co cierpimy.  
      Widzimy świat w jednym kolorze, co ułatwia nam życie. Myślimy – przyjaciółka nie zdradzi tajemnicy. Myślimy – chłopak nas nie zostawi. Myślimy – nic złego nam się nie stanie. Myślimy – uczciwa kobieta. Nakładamy iluzję na rzeczywistość. Nagle okazuje się, że przyjaciółka zdradza naszą tajemnicę, chłopak odchodzi, dzieje nam się coś złego, uczciwa kobieta nas oszukuje. Prawda zadała cios. Iluzja się roztrzaskała. Dostrzegamy to, czego nie chcieliśmy nawet brać pod uwagę. To, co wytworzyliśmy w głowie, znacznie różni się od tego, co istnieje w rzeczywistości. Cierpimy, bo widzimy prawdę, z którą nie potrafimy się pogodzić. By przestać cierpieć, powinniśmy starać się dostrzegać wiele barw jednej sytuacji i nie skupiać się tylko na jednej z nich.

4 komentarze:

  1. Ale to jest świetne! Koniecznie muszę popytać o de Mello. Wydaje mi się że ma to bardzo dużo sensu i w sumie nigdy nie zastanawiałam się nad tym, czemu cierpimy ale jest to bardzo ciekawe pytanie, postawione jasno i właściwie.
    O tym kolorze o którym wspomniałaś to słyszałam trochę inną teorię zupełnie akurat niezwiązaną. Mówi ona o tym, że kolor to pojęcie bardzo skomplikowane. Bo wyobraźmy sobie że wszyscy patrzymy na kolor biały, ale każdy widzi go inaczej - np. Ja widzę tak naprawdę czarny a ty niebieski tylko społeczeństwo każe nam myśleć że to biały.
    Albo inna trochę podobna teoria o tym że załóżmy wszyscy lubimy ten sam kolor tylko inaczej go widzimy i przez to inaczej nazywamy.
    Pomyśl nad tym i wtedy zrozumiesz mniej więcej jak ja odebrałam twój tekst. Jest świetny, naprawdę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za pozytywny odbiór posta :)

    Gorąco polecam Anthony'ego de Mello! Ma niesamowite refleksje na temat życia. Myślę, że zaciekawi Cię to, że wkrótce zamierzam opublikować post na temat jednej z jego książek - "Przebudzenie". Wcześniej jeszcze mam do omówienia parę tematów, ale artykuł pojawi się jeszcze w tym miesiącu :)
    Hm... Wszystko jest możliwe. Uwaga! Zaraz wysuniemy nową teorię spiskową! Trochę żartuję, ale rzeczywiście pewne poglądy, sposoby myślenia, sposoby postrzegania rzeczywistości zostają nam z góry narzucone. Kto wie, czy nawet nie jest tak, jak piszesz, z kolorami. Powstała ogólna mądrość społeczna, choćby to, że ludzie są zwierzętami stadnymi, a może tak nie jest - może społeczeństwo każe nam tak myśleć, a jak staramy się inaczej spojrzeć na rzeczywistość, od razu jesteśmy odizolowani i odstajemy od reszty...
    Co do drugiej teorii... Masz na myśli to, że na przykład lubimy ten sam kolor, czyli załóżmy że na przykład biały, a my widzimy go jako szary i tak też go nazywamy? Jeśli dobrze zrozumiałam, w takim razie od razu skojarzyło mi się z filmem "Matrix" z tą różnicą, że w tym przypadku mówimy o pojmowaniu rzeczywistości. Większość widzi normalne życie takie, jakie znamy na co dzień, a rzeczywistość jest taka, że nad światem panują roboty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, trafiłam tu przypadkiem, po raz pierwszy. Piszesz właściwie oczywiste rzeczy, które nie zadziwią wielu osób. Chciałam tylko podzielić się tym spostrzeżenie, nie wiem właściwie dlaczego. Twoje wpisy mają formę nauk i to jest dobre ale w przypadku ludzi którzy mają do powiedzenia coś nowego.
    I wiem, że nawet jeśli napiszę: "To nie krytyka lecz moje wnioski" raczej nie przyjmiesz tego do wiadomości.
    Moje zdanie i tyle, możesz je wziąć pod uwagę lub nie. Pozdrawiam i szanuję za chęci.
    Zapraszam do siebie (blog ubogi i zaniedbany ale jest) zza-kurtyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, przyjmuję :) Każdy może mieć swoje zdanie na temat mojego bloga. Wszystko zależy od indywidualnego odbioru.
      Na swoje usprawiedliwienie: niby to wszystko oczywiste, jednak wydaje mi się, że na co dzień zapominamy o tych wszystkich rzeczach... Wiemy, że na przykład nie powinniśmy oceniać ludzi po wyglądzie, a jednak czasami zdarza nam się to robić... Wiemy, że nie powinniśmy przejmować się tym, co inni o nas mówią, a i tak często popadamy w negatywne emocje, bo ktoś powiedział o nas coś złego.
      Po drugie... Jeszcze rok temu miałam zupełnie inne myślenie, nie dostrzegałam większości z tych rzeczy, które teraz opisuję. Chciałam się z tym kimś podzielić, zobaczyć jaki będzie odbiór tego, co mam do przekazania.

      Usuń

Nowe posty w każdy piątek o 20:00.