15 października 2016

Płód? To tylko zlepek komórek... (Uwaga! Drastyczne zdjęcia!)

      Ostatnio szumnie wokół nowej ustawy sejmu dotyczącej aborcji. Czarny protest... Biały protest... Jeszcze tylko tęczowego brakowało... (Ups! przepraszam, LGBT to nie ta tematyka)... Patrząc, jak naród nawzajem się wyniszcza, postanowiłam zająć się swoimi sprawami i napisać kolejny post... Oczywiście, jak na przekór, pierwszy na liście był temat dotyczący aborcji... Chyba od tego nie ucieknę. Nie pozostaje mi nic innego, jak podzielić się z Wami moimi przemyśleniami. Nie zamierzam nikogo przekonywać; chciałabym jedynie pokazać, w jaki sposób postrzegam ten problem, a także poznać Wasze stanowisko wobec niego. Po wstępie przedstawię swoje spostrzeżenia w formie odpowiedzi na znalezione w sieci argumenty różnych ludzi, którzy są za aborcją, a następnie dołączę kilka od siebie.


      Aborcja - jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów. Słownik języka polskiego definiuje ją jako przerwanie ciąży. Często mówi się również o usunięciu płodu, prawie wyboru... Sam płód określa się mianem zlepki komórek, części ciała kobiety, czy przedczłowiekiem. Na świecie znajdziemy wielu zwolenników, jak i przeciwników tego "zabiegu". Czy rzeczywiście powinniśmy na to zezwalać? Czym w ogóle jest to "usunięcie" tudzież "przerwanie"? Zwyczajnym zabiegiem, czy morderstwem dziecka?
      Od zawsze byłam przeciwniczką aborcji, jednak wcześniej moje pojmowanie tego tematu opierało się jedynie na słownikowych definicjach. Parę lat temu znalazłam wideo rodem z filmu "Niemy krzyk", na którym został nagrany zabieg aborcyjny. Całość oglądało się poprzez aparat USG. Moją pierwszą reakcją był szok i niedowierzanie. Kotłowało się we mnie wiele negatywnych emocji, co zostało zwieńczone jeszcze większym przekonaniem, że pod aborcją kryje się zabójstwo. Wiem, że mogę spotkać się z krytyką, jednak ważniejsze jest dla mnie przedstawianie rzeczy takimi, jakie są naprawdę. A mówimy nie o aborcji, nie o zabiegu, ale o morderstwie, jakim jest zabicie nienarodzonego dziecka.
      Zanim przejdę do argumentów, chciałabym jeszcze przytoczyć pewną historyjkę znalezioną w sieci:
"Zmartwiona kobieta poszła do ginekologa i powiedziała:
- Doktorze, mam poważny problem i bardzo potrzebuję pańskiej pomocy. Mam dziecko, które ma niecały roczek, a ponownie zaszłam w ciążę. Nie chcę mieć dziecka tak szybko.
      Na to doktor się spytał:
- No dobra, ale co ja mam zrobić?
- Chciałabym, żeby pan przerwał moją ciążę. Mam nadzieję, że mi pan pomoże.
      Lekarz pomyślał przez chwilę i powiedział:
- Chyba mam lepsze rozwiązanie tego problemu, zresztą dużo bezpieczniejsze dla pani. - Kobieta uśmiechnęła się, myśląc że lekarz zgodzi się na jej prośbę. - Widzi pani, skoro nie chce pani się zajmować dwojgiem dzieci jednocześnie - kontynuował lekarz - zabijmy to pierwsze, które trzyma pani teraz w rękach, w ten sposób będzie pani mogła trochę odpocząć, zanim pojawi się kolejne. Skoro mamy zabić jedno z nich to chyba obojętnie które. Poza tym, nie będzie ryzyka jakie niesie za sobą aborcja.
      Kobieta mocno zaniepokojona słowami doktora krzyknęła:
- Ależ to okropne, co pan mówi! Przecież to zbrodnia zabić dziecko!
- Zgadzam się - odparł ginekolog - ale przecież wydawało mi się, że nie ma pani nic przeciwko, więc pomyślałem, że to lepsze rozwiązanie."

Kobieta ma prawo decydować o sobie.
      W pełni się z tym zgadzam, jednak nie w przypadku aborcji. Robienie operacji plastycznych, farbowanie włosów, robienie makijażu, ubieranie się wedle zachcianki, spędzanie czasu, planowanie życia - to jest decydowanie o sobie. W aborcji decyduje się natomiast nie tylko o swoim ciele, ale również o życiu dziecka. Ono natomiast rozpoczyna się w momencie poczęcia. Choć w pierwszych dniach zarodek nie ma rąk, nóg, nie myśli, jednak jest już pewnym organizmem, który ma zdolność się rozwinąć i przeobrazić w tę właściwszą formę, jakim jest ciało człowieka. Dokonanie w tym przypadku aborcji jest decydowaniem o tym, czy ktoś ma żyć, a nie wydaje mi się, byśmy byli Bogiem, by decydować o czyimś istnieniu.


Kobieta ma prawo mieć wybór.
      Z tym stwierdzeniem również się zgadzam. Kobieta, zanim zajdzie w ciążę, podejmuje wiele decyzji i na wiele kwestii ma wpływ. Pierwszą decyzją jest chęć odbycia stosunku i zezwolenie na nie. Nikt nie każe kobiecie wskakiwać facetowi do łóżka - oczywiście, inaczej jest w przypadku gwałtu, gdzie kobieta niewiele ma do powiedzenia, o czym wspomnę w kolejnym argumencie. Inną decyzją jest to, czy zadba o środki antykoncepcyjne, czy odbędzie stosunek bez nich. Obecnie na rynku jest różnorodność tychże środków i partnerzy mają możliwość wyboru tego, który najlepiej im odpowiada... Oczywiście wiadomo, że nie są one w 100% skuteczne, jednak należy pamiętać, że stosunek płciowy został stworzony głównie w celach prokreacyjnych, a czerpanie z niego przyjemności, to poboczny efekt. Nie nawołuję do tego, by ludzie zaczęli z tego korzystać jedynie wtedy, gdy chcą mieć dziecko. Chodzi mi głównie o to, że stosunek ściśle wiąże się z zajściem w ciążę i wiedząc to, powinniśmy uważać, a jeśli już się zdarzy, potrafić wziąć odpowiedzialność za własne czyny.

Kobieta zgwałcona musi nosić w sobie dziecko gwałciciela.
      Fakt, wygodnie jest wtedy pozbyć się dziecka i dokonać aborcji. Zastanówmy się jednak nad tym, czy to sprawi, że kobieta zapomni. Myślę, że jest to na tyle traumatyczne przeżycie, że nawet jak tego dziecka nie będzie, kobieta nadal będzie psychicznie obciążona całym tym zdarzeniem. O traumie nie idzie tak łatwo zapomnieć; jest w stanie prześladować człowieka nawet do końca życia. Usunięcie dziecka nie przyniesie ukojenia. Kobieta i tak będzie musiała pogodzić się z tym, co się stało, przejść terapię, żyć z tym. Dodatkowo dziecko to nie jest niczemu winne - to nie ono sprawiło cierpienie. Jeśli matka nie byłaby w stanie go wychowywać (przez wzgląd na psychikę) zawsze może oddać do domu dziecka lub do okna życia. Nie musi się z nim męczyć.



Niechciane dziecko.
      Jest wiele przypadków, które sprawiają, że dziecko jest niechciane. Niemożność jego utrzymania, zbyt wiele dzieci, niezobowiązujący stosunek, który doprowadził do ciąży... Tak, jak wspomniałam wyżej - istnieją domy dziecka oraz okna życia, gdzie dziecko z pewnością zostanie przyjęte. Dla niego jest to szansa, by jakoś ułożyć sobie życie, by istnieć, by rozwijać się. Są rodziny, które pragną mieć dziecko, jednak z przyczyn niezależnych nie są w stanie go mieć. W tym samym czasie dokonuje się wielu aborcji. Czy to nie paradoks, że jedni pozbywają się tego, czego tak bardzo pragną drudzy? Nie trzeba od razu w tak drastyczny sposób pozbywać się dziecka. Z pomocą tym niechcianym przychodzą domy dziecka, tudzież okna życia.



Zagrożenie ciąży (możliwość utracenia nowo narodzonego dziecka / dziecko z wadami chorobowymi).
      Diagnozy stawiane przez lekarzy nie zawsze są pewne. Bywa, że dziecko ma być chłopcem, a tymczasem rodzi się dziewczynka. Równie dobrze ginekolog może powiedzieć, że dziecko umrze po porodzie lub urodzi się z wadami genetycznymi, a w rzeczywistości może być zupełnie zdrowe. Jeśli istnieje zagrożenie, że dziecko umrze, dlaczego nie dać mu szansy? Może akurat uda mu się przetrwać, a dokonanie aborcji to definitywne zamknięcie pewnej potencjalnej drogi, którą los mógłby się potoczyć. Jeśli dziecko urodzi się niepełnosprawne, dlaczego niepełnosprawność ma wpływać na posiadanie prawa do życia?



Argument płynący z działania przeciw przyjemności płynącej z życia seksualnego.
      Z tym dość śmiesznym argumentem spotkałam się jakiś czas temu w sieci. Osoba, podająca go, stwierdziła, że świadomość tego, że może począć się dziecko i nie będzie możliwości aborcji, zmniejsza czerpanie przyjemności ze stosunku. Natomiast brak jakiejkolwiek przyjemności sprawia, że ludzie są spięci psychicznie, co prowadzi do agresji, kłótliwości, nienawiści z ich strony.
      Wiadomo, że większość czynów (o ile nie wszystkie) niesie za sobą różnego rodzaju konsekwencje. Wkraczając w życie seksualne musimy być świadomi, czym może się to skończyć i musimy brać odpowiedzialność za swoje czyny. Jesteśmy chyba na tyle świadomi, że wiemy, co robimy i na co się piszemy. Równie dobrze można by stwierdzić, że możliwość utraty ukochanej osoby sprawia, że czerpiemy mniejszą radość bycia z nią, co jest ewidentną bzdurą. W każdej chwili partner może nas porzucić, a mimo tego, bycie w związku jest w stanie przynieść radość. Poza tym argument ten został przedstawiony w ten sposób, jakby jedynie stosunek był źródłem przyjemności i szczęścia człowieka. Przyjemność natomiast można również czerpać z innych rzeczy; m.in. pasji, relaksującej kąpieli, spotkaniu z kimś, przy kim czujemy się swobodnie i bezpiecznie. Jeśli jesteśmy w stanie czerpać przyjemność z innych rzeczy, myślę że mało prawdopodobne jest, by mniejsze czerpanie przyjemności ze stosunku stało się bezpośrednią przyczyną narodzin agresji w człowieku.

Przeludnienie.
      "Środowisko naturalne, wraz z jego zasobami, jest ograniczone. Te istoty żywe, które przeciążają środowisko - przez nadmierną eksploatację, wyczerpywanie jego zasobów pokarmowych, wody pitnej, powietrza, minerałów itd. - stają się bardziej chorowite, anemiczne, tracą wigor, redukują liczbę populacji lub giną. Pod względem bycia w środowisku naturalnym i zależności od niego, ludzie nie są wyjątkiem; są przecież jego częścią, bez niego nie mogą przetrwać. Niszcząc środowisko naturalne, przygotowują swoje własne zniszczenie. Głównym czynnikiem niszczenia środowiska jest nadmiar powoływania do życia ludzi (a co za tym idzie nadmierna konsumpcja, nadmierna eksploatacja planety, "wyciskanie" z niej więcej, niż można)."
      Od wielu lat mówi się o nadmiernej eksploatacji Ziemi, jednak nie można zwalać winy na przeludnienie. Leży ona głównie w tym, jak człowiek żyje. Nie oszczędzamy wody, prądu, jedzenia, wycinamy lasy, kupujemy skóry pochodzenia naturalnego... Nie przeludnienie, a nasze nawyki i sposób życia sprawiają, że Ziemia umiera. Powstrzymywanie narodzin nie sprawi, że Ziemia nagle zacznie się odnawiać, jeśli my sami nie będziemy potrafili zachować umiaru. Skarżymy się na brak wody - czy kiedykolwiek staraliśmy się ją oszczędzać? Skarżymy się na głód w niektórych krajach, a sami potrafimy wyrzucić jedzenie. Skarżymy się na nadmierne zużycie prądu, a sami pozostawiamy włączone światło w pomieszczeniach, z których nie korzystamy. Zamiast martwić się przeludnieniem, powinniśmy skupić się na znalezieniu sposobu na jak najmniejszą eksploatację oraz wdrożeniu w życie nowych nawyków. Jeśli chcemy zmienić świat, powinniśmy zacząć od siebie.
      Innym argumentem, przemawiającym za tym, że to wina naszego działania, a nie nadmiar ludzi, jest chociażby dokument na temat telefonów komórkowych, który miałam okazję niedawno oglądać. Okazało się, że produkcja telefonów odbywa się kosztem zdrowia ludzi i środowiska. Wielkie koncerny nadmiernie eksploatują ziemię; swoimi sposobami pozyskiwania materiałów niszczą planetę. Dodatkowo, do pracy zatrudniane są również dzieci, które nie ukończyły nawet 16 roku życia. Telefon wart jest parę setek, a nawet tysięcy, podczas gdy ludzie, którzy go wykonują, dostają marne grosze po kilkunastu godzinach pracy. Co na to właściciele firm? Unikają odpowiedzi lub dają jedynie te wymijające. Obiecują, że coś zmienią, choć w rzeczywistości, przez wzgląd na dochody, które czerpią z produkcji, nie mają zamiaru wprowadzić zmian w swoim systemie. To nie nadmiar ludzi, a gwałtowny sposób, w jaki pozyskują dobra ziemi, wpływa na jej kondycję.

Argumenty ode mnie


Zdrowie kobiety
      Za aborcją ciągną się również liczne konsekwencje dotyczące zdrowia. Oprócz tego, że dziecko zostaje zabite, dochodzi także do uszczerbku na zdrowiu fizycznym i psychicznym kobiety. Wymienienie konsekwencji oprę na podstawie wielu artykułów znalezionych w sieci.

  • Uszczerbki na zdrowiu fizycznym
- ból brzucha i bolesne skurcze
- krwawienie i plamienia 

Rzadsze powikłania:
- infekcja po aborcji, nowotwory
- krwotok
- uszkodzenie narządów wewnętrznych
- ryzyko śmierci kobiety

Możliwe skutki aborcji, trwające całe życie:
- ryzyko raka piersi
- zwiększone ryzyko poronienia
- zwiększone ryzyko porodu przedwczesnego
- zwiększone ryzyko bezpłodności
- zaburzenia miesiączkowania

  • Możliwe uszczerbki na zdrowiu psychicznym:
- depresja po aborcji, utrata apetytu, smutek 
- obciążenie poczucia własnej wartości i brak zaufania do siebie
- akty autoagresji, tendencje samobójcze
- wpadanie w uzależnienia
- zaburzenia związane z instynktem macierzyńskim
- zaburzenia seksualne
- poczucie winy, wyrzuty sumienia
- zaburzenia snu

Starzenie się społeczeństwa i przetrwanie rasy ludzkiej.
      Rodzi się coraz mniej dzieci, co jest widoczne na podstawie zamykanych szkół i coraz mniejszej ilości klas. Tym samym społeczeństwo coraz bardziej się starzeje. Zaczynamy się martwić: kto zarobi na emeryturę, kto zajmie się starszymi ludźmi w potrzebie. Dokonując aborcji, pozbywamy się dzieci. Im mniej dzieci, tym coraz mniej ludzi w kolejnych pokoleniach, co może skazać rasę ludzką na degradację. Poza tym, w głównej mierze to właśnie młodzi ludzie odkrywają, zmieniają świat, mają znaczny wpływ na życie społeczeństwa. Starsi robią to rzadziej, ponieważ mieli swój czas, który wykorzystali i etap, w którym się znaleźli, to dla nich zasłużony odpoczynek i możliwość zajęcia się sobą, swoimi wnukami, rodziną... Chcę przez to powiedzieć, że każdy etap życia rządzi się swoimi prawami - jest czas na dorastanie, na doświadczanie, zmienianie świata i czas na przygotowywanie się do przejścia na drugą stronę.



      Nie zamierzam pisać jakiegoś wymyślnego zakończenia lub ganić tych, którzy mają zupełnie inny pogląd na ten temat. Nie chcę również nikogo przekonywać do swoich racji - uszanuję to, jeśli ktoś będzie zupełnie innego zdania. Jednak zanim wyłączycie tę stronę, odejdziecie od komputera lub zrobicie cokolwiek innego, chciałabym, byście zastanowili się nad dwiema myślami, które znalazłam w sieci. Pierwszą z nich jest myśl Ronalda Reagana. Drugą natomiast pytanie jednego z użytkowników popularnej strony zwanej "Demotywatory".



Nowe posty w każdy piątek o 20:00.