17 lipca 2015

Warszawa - drugie wrażenie

Hej :)
Dzisiaj post troszkę dłuższy, a to za sprawą pierwszego, wakacyjnego weekendu. Po trzech latach wróciłam do ukochanej Warszawy, w której zakochałam się na nowo :)  Jednak żeby nie było za idealnie, wydarzyła się masa rzeczy, które co chwilę wytrącały mnie z równowagi i w pewnej chwili chciałam "kogoś zastrzelić" - albo rodziców, albo przechodniów, albo siebie. Na szczęście ogólne niezadowolenie nie przysłoniło pozytywnego odbioru wyjazdu.
Wyjazd był o siódmej rano. Zapomniałam garści niezbędnych rzeczy, bez których nie jestem w stanie się obejść (jakoś musiałam to przeżyć). Jechałam pociągiem trzy godziny, aż w końcu zajechałam do Warszawy. Tam zaraz rozbolał mnie brzuch, więc nici ze zwiedzania. Do 16:00 byłam uziemiona w hotelu. Na szczęście poczułam się później na tyle dobrze, że byłam w stanie wybrać się na spektakl pt.: "Lalka. Najlepsze przed nami".

"Lalka" Bolesława Prusa jest jedną z najlepszych lektur szkolnych, jakie czytałam. Nie mam pojęcia, co przykuło tak bardzo moją uwagę... Być może Wokulski, z którym bardzo się identyfikuję. Wokulski - postać, która próbuje dotrzeć do swojego celu, jak ćma podążająca w stronę światła. Postać, która na końcu traci nawet iluzję tego, do czego dążyła.
Być może moją uwagę przykuła panna Łęcka, którą większość czytelników krytykuje, lecz nigdy nie pomyśli o niej jako o osobie wychowanej tylko i wyłącznie w towarzystwie arystokracji. Przez to przejęła pewne zachowania i poglądy od nich. Nie znała innego życia, więc skąd miała wiedzieć, jak należy postępować? Skąd miała wiedzieć, że to co robi, jest złe?
Wiele poruszanych problemów, wiele motywów, wątków... Klimat, którego nie jest w stanie odtworzyć żaden inny twórca. Dla mnie to mistrzostwo literatury. Być może przeceniam, lecz jak dla mnie powieść ta jest niesamowita.

Natomiast jak oceniam spektakl? Nie zaprzeczam, że zawarto w nim podobieństwa do "Lalki", lecz jak dla mnie wersja ta była... Hm... Ciężko określić. Czegoś mi brakowało. Nie było to dla mnie mistrzostwo, nie było wielkiego "Łał!". Nie jestem w stanie określić, co mi się podobało, a co było złe... Spektakl ten był po prostu przeciętny. Wokulski w tej wersji całkiem stracił uznanie w moich oczach. Brakło również sceny rozegranej w pociągu, w której uświadamia sobie, że Łęcka go nie kocha, po czym Wokulski wpada w depresję... Marianna ma męża, Ochocki zmienia płeć, datek w kościele przemienia się na datek na fundację prowadzoną przez ciotkę Łęckiej... Zmiany te do mnie nie trafiły. Być może, dlatego że nie nawykłam do tego typu teatru, być może to ja się mylę w ocenie, lecz później, czytając recenzje innych osób, nie tylko ja mam mieszany stosunek do tego spektaklu. Jedni go doceniają i wychwalają, inni wręcz przeciwnie. Najlepszym dla mnie elementem był śpiew pani Joanny Halszki Sokołowskiej, której głos był powalający. Cieszę się także, że miałam okazję zobaczyć na żywo grę jednej z moich ulubionych aktorek - Anity Sokołowskiej.
Jeśli miałabym ocenić spektakl w skali 1-10, dałabym 5... Może 6... 

Tatuaż wygenerowany w Centrum Kopernika
Następny dzień spędziłam w Centrum Kopernika. Mimo, że byłam tam od 10:30 do 16:00, zdążyłam zobaczyć jedynie 1/3 wszystkich eksperymentów. Być może trwałoby to wszystko szybciej, gdyby nie ogromna ilość ludzi, którzy co chwilę zajmowali któreś ze stanowisk. Zamierzam tam jeszcze wrócić i spędzić w Centrum cały dzień. Na samym początku dostawało się identyfikator, a także kartę, umożliwiającą wejście. Była także możliwość zarejestrowania na niej adres e-mail, dzięki czemu wyniki naszych poczynań były wysyłane na skrzynkę pocztową. Najbardziej spodobało mi się stanowisko "Re: generacja". Można tam było sprawdzić swoją spostrzegawczość, pamięć, sprawdzać swoje reakcje, uczucia, swoją umiejętność rozpoznawania słów w piosenkach anglojęzycznych... Była możliwość stworzenia własnej muzyki, czy sprawdzenia swojej otwartości na nowości. Najbardziej spodobał mi się generator tatuaży, który powstawał, biorąc pod uwagę zainteresowania, płeć, wiek, czy nawet to, że jest się wegetarianinem. Na końcu wszystkich wystaw znajdował się sklepik, w którym znalazłam ciekawą "grę" - Story Cubes. W pudełku znajduje się dziewięć kostek z wyrysowanymi obrazkami. Kostki wyrzuca się, a następnie na podstawie ilustracji tworzy się historię. Stwierdziłam, że może mi się to przydać, gdy będę miała ochotę na pisanie, a nie będę mieć pomysłów. Kosztuje to ok. 30 złotych i jak dla mnie jest warte swojej ceny. Jest możliwość zakupienia także dodatków, które mają pomóc wzbogacić historyjkę. Może kiedyś zaopatrzę się w kolejne zestawy. Link, w którym kostki te są dokładniej opisane, znajdziecie TUTAJ.

Oczywiście nie mogło zabraknąć spacerów po ukochanej Warszawie. Gdyby chciało się zwiedzić całe to miasto, potrzeba by było co najmniej dwóch tygodni, a Bóg wie, czy nie więcej. Odległości są ogromne; gdziekolwiek chciałam dojechać, musiałam zamawiać taksówkę lub brać jakikolwiek inny środek transportu.
Warszawa nocą jest cudowna. Miasto to, w przeciwieństwie do Opola, jest pełne życia. Ciągle się coś dzieje. Na Nowym Świecie nocą jest ogromna ilość ludzi. Bary i restauracje są nimi zapełnione. Dookoła gra muzyka. Dodatkowo ogromna ilość świateł, płynąca z latarń, neonów, otwartych lokali... Całość wywarła na mnie ogromne wrażenie. Drugim miejscem, które również wprawiło mnie w zachwyt, było miejsce pod Pałacem Nauki i Kultury. Również ogromna ilość ludzi. Mini ogródki, długie stoły, a na nich ogromna ilość książek, które każdy może poczytać. Leżaki, kawiarnia. Można odnieść wrażenie, że jest tam mało przestrzeni, jednak jest odwrotnie. Przypomina to place w głównych miastach w grach MMORPG.
Oprócz tego widziałam parę imprez, do których niestety nie miałam czasu dołączyć. Było tam m.in. wyzwanie smaku pepsi, czy festiwal kolorów. Właśnie tego brakuje mi w moim mieście - tego gwaru, tego że ciągle się coś dzieje... W Warszawie wszystko żyje, w Opolu... Niekoniecznie.
Przeraziło mnie natomiast to, jak człowiek może się poczuć mały i nieistotny wobec całości. Wysokie wieżowce przewyższają tysiąckrotnie wielkość człowieka. Ogromne tłumy. Wiele uliczek, w których ciężko się odnaleźć. Jeśli tylko dotrze to do jakiegoś człowieka, poczuje się on mały i nieistotny wobec otaczającego go ogromu. Mimo tego, chciałabym tam zamieszkać, albo przynajmniej studiować. Warszawa chyba jeszcze długo będzie na mnie wywierać tak wielkie wrażenie.

2 komentarze:

  1. Zacznę od tego, że Twój blog jest naprawdę cudowny. Masz coś, co przyciąga, mogłabym tu siedzieć godzinami i przeglądać Twoje wpisy... Zauroczyłaś mnie od pierwszego zdania w poście na Stronie Głównej, a pomysł na podzielenie bloga na takie części - niesamowity. Jakbym zwiedzała Twoją własną krainę. Oczywiście obserwuję i zostaję na dłużej! ♥

    Już w odniesieniu do posta - sama byłam na wycieczce szkolnej w Warszawie i koniecznie muszę tam wrócić sama. To miasto, które z pewnością trzeba odkryć nie tylko od strony zabytków. Urzekło mnie różnorodnością - wieżowce obok starych kamienic, mieszanka narodowości, stylu ubierania ludzi na ulicy, epok z których pochodzą budynki. Ten post, opis tego, co widziałaś (szczególnie ta część o książkach pod Pałacem Kultury ( ͡° ͜ʖ ͡°)) jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę ponownie wybrać się do warszawy. Tak więc bardzoo zazdroszczę Ci wyjazdu ;) (chociaż chyba jednak miastem,które zawładnęło moim sercem jest Kraków, jeżeli nie byłaś, to polecam ♥)

    P.S. Jeżeli ten komentarz nie ma sensu, to przeprasza, ale wyszedł taki długi, że nie chce mi się aż go czytać :')

    Pozdrawiam cieplutko! ♥
    morzeliter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że blog tak bardzo przypadł Ci go gustu. Dziękuję :)

      Ooo, a kiedy byłaś w Warszawie?
      Ja pierwszy raz byłam w trzeciej gimnazjum. Od tamtej pory, aż do teraz, byłam w Warszawie już kilkakrotnie i za każdym razem wywiera na mnie ogromne wrażenie. Czuję się tam niesamowicie... Dopiero tam zaczynam żyć. Najbardziej przyciągają mnie wysokie budynki - 10 razy wyższe od tych, które zwykłam widzieć, zabudowanie, inność, odmienność, metropolia, ogromna ilość ludzi...

      Na pewno pojadę do Krakowa! We wrześniu będę składać papiery na studia i zamierzam właśnie dostać się na UW lub UJ. Dam znać, jakie wrażenie wywarł na mnie Kraków :)

      Usuń

Nowe posty w każdy piątek o 20:00.