1. Wykorzystywanie
2. Przeświadczenia
Zacznę od pierwszego
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym, dlaczego ludzie wykorzystują innych. Jaki widzą sens? Wyzyskiwanie drugiej osoby, ranienie jej? Ten ktoś czerpie z tego satysfakcję? Jaka to jest satysfakcja? Pięć minut podniecenia, by znów przejść do prozy życia, a osoba skrzywdzona cierpi przez kolejne tygodnie po uświadomieniu sobie wszystkiego. Czy własne zaspokojenie potrzeb jest warte krzywdy drugiego człowieka? Jeśli natomiast wykorzystywanie nie daje nic - w takim razie, po co to robić? Czy tak ciężko w zamian za okazaną pomoc dać coś od siebie? Nie od dziś wiadomo, że dawanie daje większą radość, niż czerpanie korzyści - sama świadomość, że przyczyniliśmy się do ogólnego dobra drugiej osoby powinna wpływać na nas pozytywnie.
Druga sprawa - przeświadczenia.
Gdy zawieram znajomość z osobą z pozoru wyglądającą na samotnika, jestem przeświadczona, że osoba ta nie ma nikogo... Jakże można się pomylić i "przejechać" na tym... Od jakiegoś czasu staram się tak nie myśleć - ciężko. Denerwuje mnie myślenie, że jedna osoba jest w pełni uzależniona od drugiej, że gdy druga odejdzie, pierwsza traci wszystko, co do tej pory miała... Skąd pojawia się u mnie i u wielu ludzi takie myślenie? Nie mam pojęcia.
Powiem jedno:
Człowiek nigdy nie jest sam. Nieważne jak bardzo czuje się samotny - zawsze znajdzie się ktoś, z kim może porozmawiać lub kogoś, kto może stać się przyjacielem... Nie mówcie, że nie... To tylko nasze nastawienie oraz nieśmiałość nas ograniczają. Nawet jeśli jakimś cudem nie mamy nikogo - żyjemy w XXI wieku, gdzie znajomość możemy zawrzeć poprzez internet... Wprawdzie nie jest to trwałe i nie jest tym samym, co kumpel/kumpela w realnym życiu, ale na pewno zaspokaja część potrzeb.
Tak więc, pamiętaj: NIGDY NIE JESTEŚ SAM.
Na koniec zapodaję na dziś klimatyczny utwór IRY pt.: "Nie ma niepotrzebnych" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz